20.07.2024 – 29.08.2024
KACPER BIELA
Od samego początku moje poszukiwania malarskie były dosyć intuicyjne. Tematy, które podejmowałem, były zgoła różne, a jednak wpisywały się w konkretną narrację i w gruncie rzeczy były wynikiem tych samych emocji. Analizując problem i zadając sobie fundamentalne pytania twórcze, doszedłem do wniosku, że znajduję się w pewnego rodzaju matni. Od tej pory matnia stała się dla mnie przedmiotem badań. Jej dychotomiczna natura jest zarówno efektem i powodem napięć oraz skrajnych emocji, o których staram się mówić. Zawsze intrygował mnie temat wielowymiarowej agresji, jej obecności w kulturze, użyteczności i konsekwencji. Ostatecznie czuję, że potrzeba wyrazu agresji jest moją siłą twórczą. Wynika z poczucia bezradności, braku sprawczości, niepewności. Matnia jest dla mnie stanem apriorycznym i fundamentalnym powodem wszelkiego rozwoju.
Prezentowane obrazy są cyklem, który nazwałem „Dezintegracja”. Tytuł zaczerpnąłem od Kazimierza Dąbrowskiego i jego teorii Dezintegracji Pozytywnej. Moment rozwoju osobowości wynika z jej wcześniejszego rozpadu. W moim odczuciu schemat działania matni jest podobny. Swoje przedstawienia traktuję symbolicznie. Staram się uchwycić moment uwolnienia energii, która ma dla mnie charakter metafizyczny.
MARTA PRABUCKA
Poprzez swoje obrazy chciałbym przenieść widza w „dziwne” przestrzenie, które sama odwiedzam, czy może lepiej, które nawiedzają mnie (chociaż wydaje mi się, że odczucie przytłoczenia i zagubienia nie jest dzisiaj niczym wyjątkowym). Tutaj, znajdujemy się w pokojach, które teoretycznie mają być mieszkaniem, domem, lecz ten zgubił swoje granice: w jego wnętrzu przedmioty tracą swoją rozpoznawalność, ściany stoją niepewnie, nie domykają przestrzeni. Staram się przedstawić rozpad domu, za którym idzie brak poczucia tożsamości i brak poczucia bezpieczeństwa. Dom rozumiem w tym wszystkim jako to, co w naiwny sposób dla człowieka, który był kiedyś dzieckiem, było pewne, pełne bezpieczeństwa i miłości. Teraz, jako dorosły, mierzy się on z ofensywą świata. Kwiaty (będące też na przekór symbolem przemijania) i wspomnienia przeszłości pozostają jako jedyne rozpoznawalne elementy, wyraźniejsze i bardziej znajome niż cokolwiek, co otacza naszego bohatera.
MATEUSZ LENGLING
Myśląc o samym pojęciu strachu, przychodziły mi na myśl różne, dość oczywiste dla wielu, powtarzające się i uniwersalne obawy: strach przed utratą bliskich, chorobą – zarówno uleczalną, jak i nieuleczalną, strach przed wojną, przed perspektywą wysłania na front… Kiedy zaś zastanawiałem się, jaki jest mój najgłębszy strach, pomyślałem o strachu przed byciem sobą, tym prawdziwym „ja”, które jest gdzieś głęboko schowane, tak głęboko jak osobiste traumy i cienie. Wszystko to ukryte pod fasadą śmiesznego gościa, zabawnego chłopca. Śmieje się, więc zapewne jest szczęśliwy, wszystko jest w porządku, wiedzie mu się, jest z siebie dumny i zadowolony. Prosty mechanizm: śmiech – szczęście.
Podczas spacerów staram się zbierać obraz aktualnego siebie. Codziennie się rozpadamy, wolniej, szybciej, momentalnie. Rozpadamy się po trochu i składamy na nowo, chłonąc przy okazji rzeczy zobaczone, doświadczone, nowe, które wślizgnęły się między miejsca poprzednich pęknięć. To kim teraz jestem? Poskładałem się w trudach od nowa – jako człowiek, jako obywatel, jako zwykły gość. Czy brakuje mi jakiejś części, może coś nie pasuje? Przygrywa mi w tle moje ulubione Disintegration Loops 1.1, i nie wiem, co dalej, idę przed siebie.
informacje
- Początek:
- 20 lipca
- Koniec:
- 29 sierpnia
- Godziny otwarcia:
Środa – piątek 14:00-18:00
Sobota 12:00-16:00